wtorek, 24 stycznia 2017

FUDTEST #26: Milka Mikołaj z alpejskiej czekolady z orzechami laskowymi- recenzja

Na początek kilka wyjaśnień. Wiem, że okres świąteczny już za nami, jednak dziwnym trafem straciłam zdjęcia mikołaja w całości po rozpakowaniu; później zrobiłam zdjęcia temu co po nim pozostało, dlatego z góry przepraszam za jedynie pół figurki 😁
Mikołaj był kupiony i przysłany z Niemiec, nie widziałam go w naszym kraju. Postanowiłam jednak, że będę też wrzucać Fudtesty produktów niedostępnych w Polsce- kto wiem, może ktoś będzie przy okazji w danym kraju lub skusi się na tyle by szukać go np w sklepach internetowych.
Przechodząc już do testu, nigdy nie szalałam za czekoladowymi figurkami w sreberku (no może te zajączki od Lindt są wyjątkiem, pozycja obowiązkowa w każdą Wielkanoc ;) ). W tym wypadku również nie skusiłabym się na mikołajową figurkę- przecież można zjeść zwykłą Milkę i wyjdzie to samo. Ale mikołaj z alpejskiej czekolady z kawałkami orzechów laskowych? Moja czekoladowa natura okazała się silniejsza i musiałam skusić się na tego fioletowego staruszka.
Opisu od producenta nie zamieszczę bo jest po niemiecku ale jest to pewnie coś w stylu: figurka z czekolady z mleka alpejskiego z kawałkami orzechów laskowych.


Byłam ciekawa co kryje się pod tym kolorowym sreberkiem (opakowanie jest urocze, sam oryginalny, bo fioletowy, mikołaj trzyma pełno prezentów w worku i zdaje się mówić "cii... schowaj mnie i zjedz nie dzieląc się z nikim"- i posłuchałam 😅). Jak duże będą kawałki orzechów? Czy tylko na zewnątrz czy w całej czekoladzie? A może w środku nie jest pusty i kryje większe orzechy? Mój mikołaj owszem był grzechocący ale po otwarciu, ku mojemu rozczarowaniu, okazało się, że się połamał i to co tak obiecująco grzechotało okazało się być jego plecami :(
 Wielkość jest typowa, jak większość czekoladowych mikołajów. Jest dość ciężki, więc użyto sporą ilość pysznej czekolady- zapowiada się świetnie. Po odwinięciu sreberka, o dziwo nie czuć znajomej woni fioletowej czekolady ale orzechów. Jest to bardzo przyjemny zapach, oczywiście to nie znaczy, że w ogóle nie czuć czekolady mlecznej, ale zdecydowanie dominują tutaj orzechy laskowe. 
 Na zdjęciach resztki mikołaja, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że podstawa figurki jest masywna, z grubej warstwy czekolady. Nawet tułów i głowa nie są cienką, kruchą warstewką czekolady, a porządną dawką mlecznej słodyczy (chociaż i tak udało się mu połamać, plecy były jednak cieńsze).
 Figurka powstała z czekolady mlecznej, w której jest mnóstwo drobnych kawałków orzechów laskowych. Z jednej strony super, bo orzechy mamy na całym mikołaju, ale czy kawałki nie będą zbyt małe by cokolwiek poczuć?
Na szczęście tak nie jest; kawałeczki są dobrze wyczuwalne- możemy nawet co nieco pochrupać. Sama czekolada jest typową milkową: słodka, mleczna, przyjemnie rozpływająca się na języku (a tutaj po rozpuszczeniu zostawia jeszcze na pyszne orzeszki laskowe na języku). Jedząc mikołaja, nie wiem dlaczego ale bardzo mocno skojarzył mi się z czekoladą mleczną z małymi kawałkami orzechów od Alpen Gold- chociaż smak czekolady w tym wydaniu był oczywiście inny, takie wrażenie towarzyszyło mi cały czas.
 Fioletowy mikołaj od Milki z orzechami laskowymi okazał się udanym zakupem. Jest bardzo słodki i zjedzenie go w całości graniczy z cudem- jeśli ktoś nie przepada za nadmiarem słodyczy, lepiej niech wybierze coś innego, ten od Milki naprawdę "zapycha". Zdecydowanie jedna z najlepszych świątecznych figurek z czekolady. I pomimo, że tak jak każde inne, mogłaby być zastąpiona zwykłą czekoladą, to jednak warto czasem dopłacić i pocieszyć nie tylko język ale i oko :)
8,5/10
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz